Thursday 16 November 2017

Kilka dni w Lizbonie. Co nowego piliśmy (część II).


Menu degustacyjne, bardzo znana lizbońska restauracja Cem Maneiras.



Powyżej, jedna z przystawek: False Tomato.



Casa do Capitão Mor Alvarinho Reserva 2o11, 14/20


Butelka magnum, pierwsze serwowane wino, przechowywane Alvarinho w beczkach przez 6 miesięcy.
Kolor: jajeczkowy.
Nos: tropikalne ale stłamszone owoce, nie ma minerałów
Usta: zbyt ciężkie, minerały prawie nie istniejące, cała świeżość Alvarinho wyparowała a na to miejsce nie pojawiało się nic dobrego. Średnio długie.
To przykład jak Portugalczycy nie umieją starzeć win z winogron Alvarinho. Hiszpańska Galiza coraz bardziej wyprzedza portugalskie Minho.









Esporão Reserva 2016, 15/20

Nowa etykieta.

Niestety coraz ciężej jest trafić na białe Alentejo, które jest przyjemnie pić do białej grillowanej ryby. Na pewno Esporão Reserva 2016 do takich nie należy. W nosie i ustach 100% białe z Alentejo.

Winogrona: Arinto,  Antão Vaz i Roupeiro.
Kolor: bardzo ładny słomkowy.
Nos: piękny, owocowy, 
Usta: byłoby świetne, gdyby spożywać je do ciężkich serów czy orzechów. Niestety jest za ciężkie na delikatne mięso białej ryby.








Luis Pato Vinhas 2016, 15/20.


winogrona: Bical, Cercial i Sercialinho.
Wino nijakie, ani dobre, ani złe. Bez emocji. Dobry "przerywacz" do smacznego posiłku, ani nic poza tym.










Quinta Poço do Lobo 1991, 14/20.

Kolor: piękny wiśniowy, bez nut miedzianych ani kasztanowych.
Usta: praktycznie malo smaczne Pinot z domieszką Merlot. Nie smakowało.
Region: Bairrada.
Winogrona: Cabernet.

Wino zestarzało się godnie, z ładnym kolorem, ale niestety płasko, nie namiętnie i na pewno nie sexy. Nie polecam.













No comments:

Post a Comment